sobota, 15 sierpnia 2015

Filozofia indyjska. Buddyzm 1.



 ~~*~~

Buddyzm

- narodziny, hinajana (mały wóz) i najstarsze nauki

            Doktryna buddyjska, w przeciwieństwie do Wed i nauk Mahabharaty – najstarszego, indyjskiego eposu heroicznego, zawiera ściśle filozoficzne uzasadnienie nauki o wyzwoleniu. Mimo zasadniczej niechęci wobec filozoficznych rozważań, buddyści stworzyli jeden z najważniejszych systemów przed Chrystusem w dolinie Gangesu. Ze względu na swą odrębność od tradycji wedyjskiej, buddyzm i jego sekty są heterodoksyjnymi naukami indyjskimi. Ale błędem byłoby traktowanie ich, jako przeciwieństwa ortodoksji. Hindusi, jako naród szczególnie zdolny do syntez i posiadający wrodzoną niechęć do gwałtownych podziałów rzeczy i nauk, z reguły nie widzieli odłamów swojej filozofii i religii, jako herezji.
            Według świetnego badacza Ericha Frauwallnera, buddyzm zajmuje miejsce pośrednie między Upaniszadami a doktrynami eposu. Ewidentnymi źródłami i fundamentami nauk Buddy są Upaniszady i ich wizja Duszy Świata oraz roli atmana (legenda Jadżniawalkji). Należy również dodać, że buddyzm nigdy nie miał aspiracji do stania się filozofią. Skupia się tylko i wyłącznie na praktycznej drodze do osiągnięcia wyzwolenia z kręgu narodzin i śmierci. Ponadto cała doktryna, którą głosił Budda nie od razu (i nigdy) nie była całością. Rozwój nauczyciela Gautamy od jego przebudzenia pod drzewem pipal, aż do śmierci, był równoczesny z rozwojem myśli filozoficznej. Innymi słowy, rozwój duchowy Buddy stworzył ów system. Także przekształcenia i odłamy buddyzmu, powstałe po jego śmierci, mają charakter ewolucyjny dla samej nauki, co postaram się zobrazować. Chcę przez to powiedzieć, że nie powinno się patrzeć na buddyzm jako część, kawałek, a raczej ujmować go historycznie, jako pewną drogę, która również dzisiaj się rozwija (jako system) oraz drogę, która jest tylko powiększonym obrazem indywidualnej drogi duchowej każdego człowieka. Buddyzm sięga w pewnym momencie bardzo głęboko tej drogi. Opisuje procesy i światy bardzo abstrakcyjne i dlatego w swojej ostatecznej formie, można powiedzieć, że jest – przez etyczność i praktyczność - zarówno drogą dla każdego, jak i tylko dla wtajemniczonych…
           
Proces rozwoju buddyzmu jest […] podobny do ewolucji wielkiej religii Zachodu, chrześcijaństwa. Podobnie jak w buddyzmie, również w okresie pierwotnego chrześcijaństwa wyłożona w dobitnym tonie Ewangelia nie zawiera żadnej obszernej, sztywnej i dogmatycznej formuły. […] Wyłożona z płomiennym uniesieniem Dobra Nowina początkowo wywarła wpływ na najszersze kręgi. Kiedy potem rozpoczął się okres sporów ideologicznych, chrześcijaństwo, nieskrępowane skostniałymi formułami, mogło na swoim gruncie podjąć walkę z antycznym światem myśli.[1]


            Buddyzm (i podobne doktryny ortodoksyjne) powstał w ośrodkach kultury miejskiej. Elitą tamtego społeczeństwa religijnego byli wędrowni asceci, uznawani za heretyków w bardziej ortodoksyjnych kręgach. Głosili zasadę niedziałania, umartwiania ciała, surową ascezę, a także często ateizm (choć myślę, że badacz zachodni nie może być tego nigdy pewny i w ogóle takie słownictwo w odniesieniu do Indii może być nietrafione). Wierzono w istnienie bezosobowej zasady kosmicznej, utożsamionej z przeznaczeniem.


            W Indiach buddyzm nazywany był sasana (praktyka, porządek) lub dharma (to wieloznaczne pojęcie oznacza ostateczną rzeczywistość i jej prawa, zjawiska; to drugorzędna przestrzeń, ośrodek ruchu). Jego odkrywca to Budda, historyczna postać pochodząca z rodu Siakjów – Gautama Siddhartha. Historia oświecenia Buddy jest popularna i nie będę jej tu przytaczać, wspomnę tylko, że zauważyłam w niej wiele zbieżności z historią Jezusa, co potwierdza powyższe porównanie buddyzmu do chrześcijaństwa. Budda na przykład, niczym Jezus na pustyni, siedział przez 49 dni pod drzewem, gdzie kusił go Mara – duch zmysłowej rozkoszy.
            Na drodze skrajnych doświadczeń (dostatku i głodu, bogactwa i wiedzy, wyciszenia i zabawy) doszedł do ostatecznej prawdy życiowej, znanej na przykład z doktryny stoików – złoty środek we wszelkim postępowaniu jest odpowiednią postawą, zapewniającą spokój i harmonię życia, a także pozwalającą na osiągnięcie wyzwolenia.
            Po wygłoszeniu pierwszego kazania w Banaras, Budda założył zespół mnichów ubranych w żółte, zakonne szaty oraz wspólnotę mniszek. W czasie wędrownego nauczania Budda, tutaj w przeciwieństwie do Jezusa, nie dokonywał wielu cudów:

Kiedy pewna kobieta, zrozpaczona po śmierci swego syna, dowiedziała się, że Budda jest w pobliżu, przyniosła do niego zwłoki dziecka, mając nadzieję, iż mistrz przywróci mu życie. On jednak powiedział jej, by najpierw poszła do pobliskiego miasta i przyniosła garść ziarna gorczycznego z takiego domu, gdzie dotychczas nikt nie umarł. Chodziła od domu do domu, ale oczywiście nie mogła znaleźć takiej rodziny, aż wreszcie zrozumiała nieuchronność śmierci i smutku i została mniszką.

            Ten bardzo ciekawy kontrast – Jezus dokonujący cudów, udowadniający swoją moc i Budda wystrzegający się działań, aby wzbudzić poczucie akceptacji losu – polecam do kontemplacji i przemyślenia. Różnice Zachód – Wschód? Odmienne postawy nauczania odpowiednie do owych miejsc?



            Nauki Buddy przekazywane były ustnie, dopiero po jego śmierci istotne stało się ich spisanie, jednak ze względu na wielość odłamów i sekt buddyjskich, każda miała swoją wersję najważniejszych tekstów.
            Za kanon uznaje się Tripitakę (Trójkosz; teksty spisywano na liściach palmowych i przechowywano je w koszach):



            Po śmierci Buddy zaistniało osiemnaście szkół buddyjskich, różniły się pomiędzy sobą bardzo małymi szczegółami w doktrynach. Najstarszą doktrynę zachowała szkoła Theravadów i jest ona jedyną do dziś istniejącą. Przechowuje nauki pochodzące bezpośrednio od Buddy. Według Theravadów oświecenie można osiągnąć w jednym żywocie, kierując się nauką Buddy o Czterech Szlachetnych Prawdach i pracując nad swoją postawą arhanta.

Pozostałe szkoły dzieliły się na analityczne, bardziej przyrodnicze oraz głoszące panrealizm w stylu sarvastivadinów (zawsze istnieje). Doktryny wywodzące się od sarvastivadinów (mulasarvastivada, sutrantika, wajbaszika –różniły się w dyscyplinie klasztornej) to szkoły hinajany, czyli tzw. małego wozu.

            Określenie hinajana dla kilku wczesnych szkół buddyzmu oznacza, że skupiają się one na świadomości jednostkowej oraz wyzwoleniu dostępnym tylko dla mniejszości. Wiąże się z tym pojęcie arhanta, istoty oświeconej, wyzwolonej z labiryntów świadomości, dla której owe oświecenie jest celem ścieżki. Określenie hinajana pochodzi z pism oponentów ostatniej ze wczesnych szkół – Mahasamghiki („większość”), będącej postawą mahajany (wielkiego wozu).


            Podstawowe, pierwotne założenia buddyzmu:


* Buddyzm to bezpośrednie przeżycie, droga jogi, praktyka. Wymaga religijnej ufności, ponieważ niezależnie od przeszkód, niewiedzy i wątpliwości trzeba wierzyć, że praktyki przyniosą duszy wyzwolenie.
* Cały wszechświat jest cykliczny, istnieje transmigracja, sansara. Co ciekawe w buddyzmie wschodnim (chińskim i japońskim; chan i zen) interpretuje się to metaforycznie, jako stany emocjonalne i psychiczne (czyli ponownie: makrokosmos w mikrokosmosie i ich wieczny taniec).
* Karma – jest niesiona przez strumień świadomości (brak osobowego JA po śmierci!). W tradycji tantrycznej przenosi się karmę w sferę symboliczną i mikrokosmiczną zjawisk – np. śmierć symboliczna, procesy inicjacyjne.
* Szóstym zmysłem człowieka jest MYŚL.
* Życie to dukkha (smutek, cierpienie, niezadowolenie, przykrość).
* Cel à wyzwolenie, czyli wyrzeczenie się pragnienia i osiągnięcie poznania wyzwalającego (to wiedza o zaniku skaz).
* Wyzwolenie określane jest jako zgaśnięcie, nirvana (a nie unicestwienie). Stan wyzwolonego jest nieuchwytny.




·         Sposobami osiągnięcia wyzwolenia są: życie klasztorne, przestrzeganie nakazów i zakazów, ochrona zmysłów przed przywiązaniem, ćwiczenia pamiętliwości (ćwiczenia oddechowe), i świadomości (skupienie, uzyskanie poznania).
·         Czterostopniowa medytacja: samatha (pozostawanie w spokoju) i vipassana (wgląd w rzeczy takimi, jakie są).


* Nieorzekanie. Budda unikał wszelkich spekulacji filozoficznych oraz dotyczących duszy. To bowiem odwraca uwagę człowieka od celu – wyzwolenia i przywiązuje duszę do koncepcji i idei. Wymagał od uczniów ufności, ponieważ tylko na drodze własnej praktyki mogli mieć wreszcie wgląd w te prawdy, o które pytali, a o których Budda nie chciał mówić. Ta głęboka i szlachetna wiedza jest zatem możliwa do zrozumienia i odkrycia tylko dzięki swojemu rozwojowi.

Owa nauka, o Watso, jest głeboka, niełatwo jest w nią wniknąć i zrozumieć, jest dostojna, szlachetna, niedostępna dla myśli, subtelna, zrozumiała tylko dla mędrców; niełatwa do zrozumienia dla ciebie, który żywi inne poglądy, czym innym się zadowala, do czego innego jest przywiązany, w czym innym znajduje upodobanie i kroczy innymi ścieżkami.[…].[2]

Wszelkie koncepcje na temat duszy i świata Budda kwituje w taki sposób: ścieżka poglądów, gąszcz poglądów, dżungla poglądów, teatr poglądów, konwulsje poglądów i więzy poglądów, pełne cierpienia, pełne szkodliwości, pełne rozpaczy, pełne męki.


* Poznanie odbywa się poprzez zrozumienie praw rządzących światem, czyli przyczyny i skutku, dzięki wnikliwej, choć zdystansowanej obserwacji. Prawdy te Budda objawił w Czterech Szlachetnych Prawdach, których rozwinięciem i pełnią jest późniejsza Szlachetna Ośmioraka Ścieżka.


Cztery Szlachetne Prawdy przytoczone przez ks. A. Zwolińskiego w książce Wielkie religie Wschodu:
  1. istnieje powszechne, ludzkie doświadczenie cierpienia i bólu (dukkha), będące następstwem karmy;
  2. świadomość źródeł cierpienia, do których należą pragnienia niewłaściwych rzeczy lub przejawiające się w niewłaściwy sposób pragnienie właściwych rzeczy – głównym ludzkim problemem jest błędne wartościowanie;
  3. przekonanie, że cierpienie może ustać po zniszczeniu pragnień;
  4. przyjęcie drogi do zbawienia (ośmiostopniowa ścieżka).

Innymi słowy należy uświadomić sobie, że cierpimy, że co dzień doświadczamy uczucia żalu, rozgoryczenia, jesteśmy zdenerwowani i rozczarowani – nawet i szczególnie w małym stopniu, przy delikatnych, subtelnych sprawach. Często ludzie uważają swoje uczucia niezadowolenia i zdenerwowania za normalne, że to normalne być rozgoryczonym, bo np. nasze plany się nie spełniły. Jeśli jednak przyjrzymy się swoim uczuciom, nagle uświadomimy sobie, że to po prostu nasze podejście jest nieodpowiednie. I wystarczy zmienić nastawienie, a cierpienie nie będzie tak częste. Następnie dostrzegamy, że to właśnie jakiekolwiek pragnienie przynosi cierpienie i doskwiera nam brak czystości w życiu, brak bezinteresowności; wszystko polega na nieustannym przywiązywaniu się do rzeczy, uczuć, marzeń, myśli.
Do uwolnienia doprowadzić może posiadanie wartości, którymi zaczniemy kierować się w życiu – na każdej jego płaszczyźnie. Owe wartości wyrażone zostały w Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżce: słuszny pogląd, słuszne myślenie, słuszne słowo, słuszny czyn, słuszne zarobkowanie, słuszne dążenie, słuszne skupienie, słuszna medytacja. Ta ścieżka to po prostu wybór złotego środka, droga środkowa.



A teraz zastanówmy się jakie są w ogóle przyczyny uwięzienia duszy w kręgu narodzin i śmierci.

Wiadomo już, że to pragnienia, powodujące cierpienie. Powstają one poprzez kontakt zmysłów z przedmiotami i wywołane przez to uczucia, a te najbardziej wiążą świat zewnętrzny z naszą duszą. Zauważmy, że buddyzm uznaje myśl za szósty zmysł, a to oznacza, że wszystko, do czego się przywiązujemy myślami, intelektem, również powoduje pragnienia i niezliczone rodzaje cierpień i rozczarowań.

Albowiem to, co określa się mianem myśli lub umysłu lub też świadomości, powstaje i zanika ciągle na przemian dniem i nocą. Podobnie jak małpa, która wałęsa się po jakimś lesie, po jakimś gaju, chwytając jedną gałąź, puszczając drugą, to znów chwytając inną, tak samo ciągle na przemian w dzień i w nocy powstaje i zanika to, co określa się mianem myśli lub umysłu lub też świadomości.[3]

      Dodatkowo jednak powstawanie pragnień sprawia, że dusza błędnie mniema o sobie. Nie potrafi rozpoznać czym faktycznie jest. Wyzwolenie nie następuje w wyniku tego, że uświadamia się sobie istnienie prawdziwego „ja”, lecz wskutek tego, że wszystko to, co błędnie uważało się za „ja”, uznaje się za „nie-ja i w ten sposób uwalnia się „ja” od pragnienia.[4]

      Buddyzm wymienia pięć agregatów, które tworzą krąg wyobrażeń – to poprzez nie „ja” przywiązuje się do rzeczy. Określa się to mianem chwytania. Owe agregaty to: forma (ciało), uczucie, postrzeżenia, dyspozycje (stan umysłu) oraz świadomość.


Świadomość jest centralnym narządem psychicznym i jednym z sześciu elementów (ziemia, woda, ogień, wiatr, eter, świadomość), a zarazem jest jakby ponad nimi. Jest nosicielem koła wcieleń, jej powstanie powodują akty wolicjonalne i wejście do łona matki.


Za Frauwallnerem nasuwa się teraz pytanie: w jaki sposób poznanie mogło przynieść wyzwolenie, skoro niewiedza nie była przyczyną przywiązania? Dla wyjaśnienia wyprowadzono dwunastoczłonowy łańcuch przyczynowości, czyli powstawania zależności pomiędzy rzeczami:

Niewiedza (złudzenia indywidualności) --> dyspozycje (wyobrażenia, forma) --> świadomość à imię i forma (zespół psychiczno-materialny) --> sześć zmysłów --> kontakt --> uczucie --> pożądanie, żądza --> chwytanie, przywiązanie --> bytowanie, stawanie się --> narodziny --> śmierć, starość, dukkha.

Niewiedza, która prowadzi do mylnego przypisywania swojemu JA tych wszystkich cech i właściwości, sprawia, że człowiek zostaje uwikłany w krąg narodzin i śmierci. Poznanie i odpowiednie praktyki pozwalające na utrzymanie doskonale czystego stanu umysłu, pozbawionego przywiązania, doprowadzają zaś do rozpłynięcia w brahmanie (scalenia Ja). Tutaj pojawia się pojęcie pustki.

Oznacza ona brak własnej natury zjawisk, brak istnienia przejawień tych zjawisk wobec mnie. Bo gdy nie mamy pragnień i oczekiwań, obaw i projekcji względem danej rzeczy, zjawiska, tak też żadna rzecz i zjawisko nie mogą na nas wpłynąć. Nie mają one wtedy niczego poza tym, czym są, jako odrębne byty. 

Pustka to zarazem forma i zlepek pięciu agregatów, z których powstaje nie-ja. Jak wytłumaczyć ten paradoks? 

Otóż jeśli rzeczy, zjawiska, wszelkie zewnętrzne i wewnętrzne przejawienia nie posiadają żadnych odniesień w stosunku do mnie, tak też są jedynie formą, tworzącą przestrzeń. Wyobrazić to sobie można na przykładzie bluszczu, który nie wczepia się w drzewo, bo nie posiada włosków, które by mu to umożliwiały. Nie ma łącznika – nie ma relacji pomiędzy drzewem, a bluszczem. Są tylko formy. I przestrzeń pomiędzy nimi. Dopiero w tej przestrzeni dzieją się ważne rzeczy - od przyczyny i skutku, przez wysyłane własne myśli i słowa, aż po odwieczne prawa rządzące światem.


~~*~~
 cdn.


[1] E. Frauwallner, Historia filozofii indyjskiej, przekł. L. Żylicz, 1990, s. 248.
[2] Tamże, s. 236.
[3] Tamże, s.230
[4] Tamże, s. 206.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

~ zostaw po sobie ślad ~