sobota, 23 stycznia 2016

OM - Advaitic Songs {1}


Oblicza dzieł artystycznych we współczesnym świecie przybierają niebywałe formy. Mamy wielką gamę najróżniejszych inspiracji, nawiązań, wpływów ulepionych w zgrabną całość. Rodzi się pytanie czy cokolwiek może być oryginalne? Czy są jeszcze takie miejsca, zupełnie czyste, nie zapisane, w których pomimo licznych odwołań odnajdziemy coś nowego? Stare może jednak być oryginalne, a nawet inspirujące – tworząc bowiem zupełnie nową przestrzeń porywa nas w krainę świeżości. Pokuszę się o dodanie – w krainę wieczności, ale jakiej i dlaczego wciąż miałaby być świeża – za chwilę się przekonamy.
 

Kultura wszelaka wytworzyła wiele dzieł będących połączeniem starych inspiracji oraz nowych. Liczne odwołania do baśni, legend, mitów goszczą dziś w świecie filmu tak żywo jak nigdy. Muzyka nigdy nie stroniła od kontynuacji pewnych myśli i kanonów (choćby rozwój jazzu w bardziej nowoczesne formy). A słowa – same w sobie są czymś ponadczasowym. Mimo tego dzieło nawiązujące do starych treści i form, które pokonuje niezwykłą granicę, powiedzmy „wieczystości”, jest rzadkością; przez to bardzo cenną i godną uwagi.

Pewien mniej znany ze względu na kręgi, z jakich wyrósł, album muzyczny, pokonał tę granicę. Skromny i niepozorny zabiera słuchacza w podróż przez wieczne treści i motywy. Napięcie buduję nie bez przyczyny, bowiem już sama nazwa zespołu zabiera nas w kosmiczne przestrzenie: OM.

Znalezione obrazy dla zapytania al cisnerosZespół założony w Kalifornii w 2003 roku przez Al’a Cisneros’a, znanego w alternatywnych i progresywnych kręgach muzycznych, jako członek sztandarowego zespołu Sleep. OM to jednak projekt wyjątkowy, choć nazwanie go najświętszą sylabą hinduizmu wiązało się nie tylko z dużymi wymaganiami i pewnym ryzykiem. Ostatni album, zwieńczenie dotychczasowej pracy zespołu, to najlepszy przykład pięknego synkretyzmu i wielkiej idei. Został wydany w 2012 roku, a zatytułowano go dostojnie Advaitic songs.

A więc Pieśni. Nie byle jakie, bo poprzedza je tajemnicze słowo advaitic. Prowadzi nas to prosto do najstarszej indyjskiej doktryny filozoficznej – adwajty. Historycznie rzecz ujmując adwajta to główny system hinduskiej tradycji wedanty według klasycznego podziału. Filozoficznie zaś, to monistyczny kierunek (adwajta oznacza niedwoistość), postulujący jedność Jaźni i Absolutu, Atmana i Brahmana. Jest to fundamentalna myśli całej filozofii indyjskiej.

Brahman to słowo wedyjskie, w którym sam absolut (brahman) staje się wiedzącym, w mędrcu, w braminie, absolutną jaźnią (atman). […] Refleksyjnemu duchowi udaje się przezwyciężyć to, co zmysłowe i różnorodne, poprzez ustanowienie sensownej jedności i stworzenie na tej podstawie sensownej i przeto zrozumiałej całości w postaci świata.[1]

Advaitic to sanskrycki sposób opisania pewnego stanu umysłu.[2]

Jest to stan odczuwania jedności z równoczesnym doświadczaniem różnorodności wszystkiego wokół. Al Cisneros nie bez przyczyny tak zatytułował album. Kiedy bowiem spojrzymy na jego okładkę i porównamy z tym, co odsłonił tytuł – osiągniemy niezwykłego rodzaju zrozumienie.


Okładka albumu wyróżnia się skromnością, tajemniczym magnetyzmem. To prawosławna ikona Jana Chrzciciela z zachowaniem wszelkich ikonicznych prawideł. W przeciwieństwie do poprzednich albumów zespołu, gdzie również inspirowano się ikonami, okładka Advaitic songs jest najbardziej „typowa” dla bizantyjskiego stylu. Warto zatem zwrócić uwagę na kolorystykę, jaką się posłużono.

Złote tło to symbol rzeczywistości ponadczasowej, nieśmiertelności, myśl o niezmiennej wieczności. Jan Chrzciciel ma na sobie ciemnozieloną szatę. Zielony to nie tylko kolor nadziei, odrodzenia, życia, ale także łaski Ducha Świętego. Ponadto…

[…] zieleń jest owocem połączenia błękitu, czerwieni i żółci. Łączy więc ona wszystkie wartości poprzednio opisanych kolorów nadając im nową formę, nadając życie.[3]

Piękne w ikonach jest również to, że pozy świętych zawsze przedstawiane są dostojnie, a ich gesty są wolne od wyrażania uczuć i emocji, będąc równocześnie wyrazem upodobania Bizantyjczyków do niezmiennych kanonów, reguł życia i sztuki.[4]

Jan Chrzciciel na okładce Advaitic songs to nie tylko odwołanie do tradycji chrześcijańskiej i jednego z najważniejszych świętych w Kościele Katolickim. Sam Jezus mówił o Janie Chrzcicielu, jak o wysłańcu Boga, który miał przygotować drogę dla Chrystusa w duszach ludzi.

Jan kojarzony jest przede wszystkim z obrzędem chrztu, który oznaczał oczyszczenie, pokutę i gotowość na pokorne podjęcie świętej drogi. Jan Chrzciciel błyszczący na złotym tle okładki, zapowiada zatem wewnętrzne przeobrażenie[5] – czy to przez odsłuchanie albumu i doświadczenie mistycznej jedności z Absolutem, jak mówi nam tytuł? Wkrótce ujrzymy kolejny powód, dla którego zespół wybrał Jana Chrzciciela na okładkę albumu, a tymczasem zapraszam do odsłuchania choćby kawałka Advaitic songs i zapoznania się z dźwiękami, które dostarczają kolejnych motywów i symboliki do interpretacji.




A wszystko zaczyna się odśpiewaną w sanskrycie mantrą (pierwszy utwór Addis). Powracamy w tajemniczy świat Indii, o czym świadczą także użyte instrumenty – tabla, czyli rodzaj bębenków wykonanych ze skóry, znany był na kontynencie indyjskim już w okresie wedyjskim (200r. p.n.e.) wytwarzają one delikatny efekt jednolitości całej oprawy muzycznej. To właśnie one, w kolejnych utworach zastępowane perkusją drugiego członka zespołu – Emila Amosa, będą prowadziły nasze umysły w tej niesamowitej podróży. Otwierająca album mantra jest świadomym wprowadzeniem słuchaczy w zupełnie inny wymiar rzeczywistości.

Mantra Tryambakam pochodzi z Rygwedy i jest uważana za wibrację, która uwalnia duszę, jaźń od śmierci i wszelkich ograniczeń. Jej oryginalna nazwa, Mahaa-Mrtjundźaja oznacza dosłownie “Wielkie pokonanie śmierci”, “Wielkie zwycięstwo nad śmiercią”. Praktykowana jest dla pokonania wszelkich trudności, trosk, kłopotów, zagrożeń, przeciwko wszystkiemu, co doprowadza do śmierci lub rozkładu.[6]

Dodatkowo mantra wiąże się z otwarciem trzeciego oka, a dokładniej – tryambakam to zlepek słów trzy i oczy, co można przetłumaczyć, jako trójoki (czy też trójoka – mantra otwierająca oczy).

Kolejny utwór jest bardziej typowy dla wcześniejszej pracy grupy OM. Mamy bowiem świetny duet basu i perkusji poprowadzony w harmonijny sposób oraz uzupełniany magicznymi dźwiękami wiolonczeli. Sam tytuł zaś mówi, że podróż prowadzi tylko w jedną stronę: State of Non-Return.

Droga wiedzie prosto do świętego ogrodu oliwnego – Getsemani (utwór Gethsemane)  Tak, to właśnie to miejsce, w którym Jezus czuwał wieczorem przed pojmaniem. Przenosimy się tam wraz z prowadzącą linią perkusyjną, głęboko poruszającym wokalem i basem, który przechodzi w wiolonczelę i powraca, tworząc rodzaj połączenia i odpowiedzi pomiędzy tymi dwoma instrumentami.[7] Zupełnie na miejscu będzie tu skojarzenie z modlitwą Jezusa do Boga, która pomimo swojej jednostronności (z racji na taką cechę modlitwy), w tym szczególnym stanie niedualności pozwala nam usłyszeć harmonijną odpowiedź z nieba. A może raczej – poczuć ją w sanktuarium serca.[8]

I skoro mowa o sanktuarium, kolejny utwór (Sinai) zabiera nas w następne święte miejsce. Jest nim góra. Góra, axis mundi świata, miejsce, w którym dotykamy sacrum. Prosto z góry słyszymy islamską modlitwę, wyśpiewaną monotonnym, hipnotyzującym głosem. Recytują ją pielgrzymi wyruszający na pielgrzymkę do Mekki. Pielgrzymka zaś jest piątym filarem Islamu i jak wiadomo odbyć ją powinien każdy prawdziwy wyznawca tej wiary. Zanim jednak taki pielgrzym wkroczy na teren święty, powinien wprowadzić się w uświęcony stan zwany ihram.

Zaczyna się od sakralizacji (tzw. przyjęcie IHRAMU), przed 8 dniem Dhul – Hijjah, na drodze do Mekki, w jednym z miejsc zwanych „mikat”. Sakralizacje (wejście w stan IHRAM) obwieszcza się w słowach „”Labbaika Allahumma, Labbaik, Labbaika laa shareeka laka labbaik. Innal-Hamda wanni’mata laka wal mulk La shareeka lak”.[9]

Słowa modlitwy chwalą Allaha i ogłaszają gotowość do wstąpienia w święte miejsce. Często powtarzane labbaik tłumaczone jest jako oto jestem, albo odpowiadam. Uświadomienie sobie bycia w mistycznej przestrzeni – pozbawionej tradycyjnego pojęcia czasu – to wkroczenie w stan zapowiadany już na samym początku Advaitic songs. Doprowadza to nas do ostatniego utworu na albumie, być może najbardziej tajemniczego i najpiękniejszego zarazem (Haqq al-Yaqin).

Od strony muzycznej mamy połączenie wszystkich instrumentów, które pojawiały się w poprzednich utworach. Bębenki tabla, perkusja, bas, wiolonczela oraz cymbały, a także płynny śpiew Cisneros’a otwierają wspaniałą przestrzeń dla umysłu, ducha i oczywiście ucha, bo to prawdziwy raj dla wrażliwego muzycznego konesera.

Jeśli chodzi o miejsce – wciąż pozostajemy na Bliskim Wschodzie. Arabskie elementy przeplatają się z pięknymi odwołaniami do kultury indyjskiej. Tytuł utworu oznacza zaś ostatni stopień poznania mistycznego w sufizmie. Wychodzimy tutaj poza wcześniej zarysowane ramy (świat Islamu, pielgrzymki i Ziemia Święta). Sufizm bowiem uchyla się przed jakimkolwiek wpisaniem go w ramki. Można powiedzieć, że to ezoteryczny odłam Islamu (traktowany na równi z tym egzoterycznym, czyli skupionym na zewnątrz). Jednak prawda leży poza słowami.


Współcześni pisarze często czynią błędy pisząc o sufizmie jako o perskiej filozofii czy ezoterycznej stronie islamu, a niektórzy trwają w błędnym przekonaniu, iż są to wpływy wedanty czy buddyzmu na islam lub mistyka muzułmańska. Niektórzy patriotyczni pisarze orientalni określają sufizm jako pochodną islamu […], podczas gdy pewni pisarze zachodni usiłują wygrać sufizm dla chrześcijaństwa. W rzeczywistości, zgodnie z uświęconą historią jaką Sufi dziedziczyli z pokolenia na pokolenie, jasno wynika, iż sufizm nigdy nie stanowił własności żadnej rasy, narodu, kultury, religii, ponieważ różnice i cechy własne są właśnie iluzjami, błędami postrzegania, zaciemnieniami, brudami, z których uczniowie suficcy się oczyszczają. Sufi poprzez oczyszczenie się od ziemskich iluzji, rojeń ideologicznych, omamień i przywidzeń ożywia głęboko duchowe, wpisane w istotę każdej ludzkiej duszy boskie nauki moralne ujmowane pojęciami takimi jak Światło, Prawda, Harmonia, Piękno i Miłość […].[10]

Taki obraz sufizmu idealnie dopełnia cel, jaki przyświecał zespołowi OM przy wydawaniu Advaitic songs. Nie dość, że sufi dążyli do całkowitego połączenia z Bogiem, Absolutem, to jeszcze pozostają jakby poza wszelkimi ideologiami (tworząc równocześnie własną, ale tego nie da się uniknąć). Ponadto Jan Chrzciciel uważany jest za pierwszy wzór ascety ze względu na noszony strój z wielbłądziej skóry, a arabowie nazywali sufich biedakami lub żebrakami (derwiszowie). Nawiązania są zaskakująco wyraźne.

Należy jeszcze na chwilę powrócić do tytułu utworu – haqq al-yagin –  to ostatni z trzech stopni poznania mistycznego. Oznacza osiągnięcie całkowitej pewności utożsamianej tu z wiedzą. Po zniszczeniu mayi (złudzenia, iluzji rzeczywistości) przez wiedzę Brahmana (niedwoistość, zjednoczenie) wędrówka ku świętości jest pełna (zakończona?)[11].

[…] Jest to przejaw wiekuistego procesu powstawania i przemijania, „samorzutnie obracające się koło” (Nietzsche) niezliczonych początków i kresów, boski proces natura naturans, która wszystko wytwarza i jednocześnie zabiera, przechowując w sobie.[12]

Ów proces osadzony jest w tej pierwotnej jedności. To pozbawiony przeciwieństw ruch, pierwotna dynamika, prapoczątek w sensie procesu, który wynika z maksymalnej koncentracji i przebiega w sferze absolutnej jedności.[13] Bo czyż nie tym stał się album OM? Nieskończoną podróżą, mgnieniem oka, w którym wszystko się dokonuje. Przedstawieniem w sposób płynny treści i form z pozoru tak bardzo odmiennych, starych, a jednak odsłaniających nieustannie wiedzę wieczystą.

Zaskakująca jest dokładność z jaką członkowie zespołu zagłębili się w świat wiary, ale tej mistycznej, na pograniczu czegoś znacznie głębszego niż zwyczajne słowa, obrazy i znaczenia. Album Advaitic songs ukazuje to wszystko z wielkiego dystansu, obiektywnie, łącząc tradycje tak odmiennych kultur w spójny świat przepełniony tajemnicą. Zabiera słuchacza w nową przestrzeń, wyrywając go z linearności czasu, pokazuje świeżą, czystą krainę i dostarcza kolejnych inspiracji pokoleniom, jeśli tylko zechcą poświęcić chwilę ze swojego życia na odsłuchanie misternej twórczości zespołu OM.



 I do odsłuchania dowód na to, że inspiracje są i będą nieskończone.







         ________________ _________________
 
[1] L. Gabriel, Wprowadzenie do myśli indyjskiej, [w:] Historia Filozofii Indyjskiej, t. 1, przekł. L. Żylicz, PWN, Warszawa 1990, s.18.
[2] M. Voutiriadou, Om – Advaitic songs, [w:]  http://www.metalkaoz.com/album-reviews/6789-om-advaitic-songs.html, dn. 28.01.2015r
[3] [Brak autora], Znaczenie barw w ikonie,[w:]  http://www.pracowniaikonlacaro.pl/znaczenie-i-wymowa-barw-w-ikonie-kolory, dn. 28.01.2015r.
[4] B. Osińska, Sztuka i czas, cz. 1., Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1986, s. 92.
[5] T. Horak, Święty Jan Chrzciciel, [w:] http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-24.php3, dn. 28.01.2015r.
[6] H. T. Sangha, Uzdrawianie i oczyszczanie za pomocą ognia, [w:] http://www.joga-uzdrawiania.pl/tryambakam.php, dn. 28.01.2015r.
[7] Heka, Reviews, [w:]  http://rateyourmusic.com/release/album/om/advaitic_songs/, tłum. własne, dn. 28.01.2015r.
[8] Om, Gethsemane, [w:] album Advaitic songs, [w:]  http://www.songlyrics.com/om/gethsemane-lyrics/, tłum. własne, dn. 28.01.2015r.
[9] [Brak autora], Hajj – pielgrzymka, [w:]  http://factsaboutislam.jimdo.com/co-to-jest-islam/podstawowe-fundamenty-islamu/5-hajj-pielgrzymka/, dn. 28.01.2015r.
[10] O. Sufi, Gatheka – pierwsza lekcja sufizmu, [w:] http://zakon-sufi.blogspot.com/2014/10/pierwsza-lekcja-sufizmu.html, dn. 28.01.2015r.
[11] Heka, Reviews,[w:] http://rateyourmusic.com/release/album/om/advaitic_songs/, tłum. własne, dn. 28.01.2015r.
[12] L. Gabriel, Wprowadzenie do myśli indyjskiej, [w:] Historia Filozofii Indyjskiej, t. 1, przekł. L. Żylicz, PWN, Warszawa 1990, s. 22.
[13] Tamże, s. 23.