piątek, 19 czerwca 2015

Oblicza filozofii


Oblicza filozofii
(a zarazem refleksja o jej wiecznie chwiejnym statusie)
 

            Poznając świat, nowe zagadnienia czy idee zawsze przyjmujemy wobec nich określoną postawę. Wynika ona nie tylko z zewnętrznych wpływów, ale też ze specyfiki ludzi, jako indywiduum. Pewne pojęcia mają zatem określone miejsce w naszym umyśle, ugruntowaną pozycję – są na przykład traktowane, jako fakty lub niepodważalna, prywatna opinia na dany temat. Inne zaś idee nieustannie się chwieją, ponieważ wznawiamy refleksję na ich temat, albo jeszcze jej nie przeprowadziliśmy. Nie będę tu rozważać tego, które z myśli są bardziej wartościowe – te poznane i zaakceptowane czy płynne? Przecież te pierwsze często wynikają z przyjętego umownie porządku. Niewiele osób zastanawia się nad naukowymi teoriami, nad ich metodologią – od razu przyjmuje je jako fakty. Podobnie jest ze statusem w kulturze zachodniej wiedzy medycznej, która przecież w porównaniu ze wschodnią filozofią zdrowia jest niepełnosprawna. Lecz także tutaj – wobec pojęć nie do końca nam znanych, zasłyszanych gdzieś i pominiętych – pojawia się problem braku zrozumienia. Odsuwamy od siebie inne możliwości, przyjmując paradygmaty podsuwane przez społeczeństwo. Te płynne, wciąż nieprzemyślane przez nas idee zawsze będą powodem pustki i niespełnienia. A te ugruntowane lepiej uczynić elastycznymi, ponieważ także podlegają płynności, która wynika z naszego rozwoju i doświadczeń.

            Zatem – filozofia. Skąd bierze się jej nieokreślony status, a zarazem głębokie przeświadczenie o tym, że wiemy o niej wszystko, lub że więcej nie trzeba? Niezależnie od tego, czy widzimy filozofię, jako ciąg idei, poglądów, możliwych do ujęcia historycznego, będzie ona niekończącą się refleksją nad życiem i mądrością, nad możliwością jej poznania lub osiągnięcia. Człowiek w tym życiu, jego rola, relacje nie tylko ze światem, ale i samym sobą, z duszą, z Bogiem. Filozofia nie boi się – przynajmniej teoretycznie – żadnego tematu. Pudełko, do którego wszystko można wrzucić? Niekoniecznie. Filozofia bowiem dla każdego będzie zgoła czymś innym i właśnie w tym istnieje to wszysko. Jak wielu ludzi, filozofów czy nie, tak wiele twarzy filozofii. Być może to jest przyczyną trudnego do ujęcia statusu filozofii nie tyle w jednostkowym życiu, co w przestrzeni społecznej. 

            Gdybyśmy dysponowali wspólnym poglądem na istotę tej dyscypliny, status nie byłby kwestionowany. Jednak istota filozofii, kiedy wchodzi w dyskurs z osobą ją kontemplującą, zostaje zderzona z istotą owej osoby. Te dwa różne światy przenikają się i wzajemnie warunkują. Czym jest istota filozofii? Czy każdym z jej oblicz, które zostają wysunięte z refleksji pojedynczego człowieka? 

            Pojawia się pytanie: jak oddzielić te dwa wpływające na siebie obrazy i uczynić z nich coś obiektywnego? 

Sprawić, by filozofia (w swym pierwotnym znaczeniu umiłowania mądrości i dążności do niej) przeniknęła do świadomości ludzkiej, jako niepodważalna kwestia rozwoju. Na to, jak połączona jest filozofia z naszym rozwojem wewnętrznym – mentalnym, duchowym – wpływa nasze postrzeganie filozofii. Czyli ponownie: jej istota. 

            Postrzegając filozofię możemy widzieć ją jako ciąg historycznie i literacko udokumentowanych zmian w postrzeganiu przez człowieka świata. Ten obraz rozwijających się idei często przysłaniają osoby, które owe idee głosiły, reprezentowały. Stąd rola i poglądy jakiegoś konkretnego filozofa stają się sztandarem filozofii jako takiej. A to bardzo błędne korytarze. Każda refleksja, większa czy mniejsza, przyczynia się do rozwoju świadomości, powiększaniu ludzkich zasobów wiedzy i wiedzy o tych zasobach. Jednak czy można z niej uczynić, z jakiejś cegiełki progresu, definicję filozofii? Skupiać tylko na niej całą myśl i nie widzieć tego, co stało się dalej? A co gorsza – samemu nie dążyć do własnego otwarcia się na te rozważania.

            Istnieje zatem fundamentalna cecha filozofii: indywidualizm. Każdy człowiek, jako zupełnie inny wszechświat, który wchodzi w relacje ze światem, z ideami, z samym sobą. Własna droga takiego człowieka, jego prywatne dochodzenie do prawdziwości w stosunku do siebie i świata. Droga mająca harmonizować zewnętrzne doświadczenia i wewnętrzne przemyślenia. Jesteśmy indywidualistami, jako osoby oraz jako podmioty sprawujące refleksję w określonym kierunku. Jeśli zainteresuje cię filozofia nauki, możesz czytać prace na ten temat, a i tak twoje doświadczenia będą uzupełniały wiedzę książkową o ten element żywotności, niezbędny do połączenia przedmiotu kontemplacji, badań (intelektualnych) z naszym rozwojem, doświadczeniem i praktyką. Rozwój rozumiem tu jako ogólne przemiany zachodzące w człowieku i wokół niego podczas całego życia. 

http://glosg2rzeszow.blox.pl/resource/filozofia.jpg
            Indywidualizm, jaki dostrzegam w filozofii nie przyczynia się bynajmniej do szacunku wobec tej dyscypliny w głosie społeczeństwa, zbiorowości. Wymaga się od niej czegoś, czego nie jest się w stanie nadać filozofii samemu: ogólności, opisu świata, ukazania go jako gotowego do spożycia. Mamy tu paradoksalny schemat funkcjonowania umysłu ludzkiego. 

            Ten schemat polega na zawężonym widzeniu filozofii samej w sobie. Ponieważ, mimo posiadania pobieżnej wiedzy na temat filozofów i historii filozofii oraz idei, nie widzimy jej ogólnego charakteru, jej zakorzenienia w ogólnoświatowej refleksji na temat życia. Filozofię ponadto zbyt często wiążemy z konkretnymi nurtami społeczeństw zachodnich. Nie dziw zatem, że filozofia kuleje dziś w postrzeganiu jej przez wielu ludzi, także filozofów.

            Cywilizacja zachodnio-europejska bardzo silnie rozwinęła się w XVIII wieku i wejście wtedy na arenę nauki, jako empirycznego, eksperymentalnego badania świata, raz na zawsze określiło kierunek patrzenia społeczeństw europejskich. W tych ramach rodziło się też postrzeganie filozofii, mocno związanej z rozwojem nauki, jako konkretnego nurtu w kulturze i rozwoju Europy Zachodniej i Środkowej. Filozofia połączona z nauką ma więc ogromne znaczenie w naszym postrzeganiu rzeczywistości i w wyjaśnianiu mechanizmów tego postrzegania. Dokonuje tego dzięki dystansowi, jaki narzuca człowiekowi kontemplującemu.

            Filozofia uczy zachować dystans, z perspektywy obserwatora opisywać świat i zjawiska. Uczy objąć umysłem o wiele szersze tereny niż schematyczne postrzeganie, koncepty wpojone nam w procesie ucywilizowania. 

To mocna strona filozofii, a zarazem kolejna jej cecha: dystans. Gdy z dystansu nauczymy się oglądać świat i siebie, dostrzeżemy rolę indywidualności w tym wszystkim. I wtedy okaże się, jak wąsko nasze społeczeństwo postrzega filozofowanie.

            Dystans jest bowiem osiągany nie tylko, gdy snujemy nad czymś refleksję, gdy badamy zjawiska i ludzi. Dystansujemy się do samej filozofii, czyli jesteśmy w stanie widzieć indywidualny sposób prowadzenia tych analiz. Możemy je tutaj zmieniać i dostosowywać, aby były bardziej wydajne, bardziej zgodne z naszym życiem. Aż wreszcie uzyskujemy dystans do siebie, jako osoby prowadzącej te analizy. Zaczyna się filozofia prawdziwa, czyli obejmująca istotę filozofii w jej esencji. 

            Okazuje się wtedy, że nie tylko w Europie mamy filozofię. System zachodni to jeden z trzech wielkich systemów, tradycji istniejących na świecie – obok chińskiego i indyjskiego. Te trzy nurty mogą być postrzegane jako filozofia (w sensie pojęciowym i historycznym), ale nie każdy z osobna, bo będzie wtedy tylko uszczupleniem samej filozofii. Można to uszczuplenie rozpatrywać i często jest to o wiele bardziej fascynujące niż całość – badania kulturowe, językowe i literackie oparte na jednostkowości i indywidualności to cała treść żywotnej filozofii. 

Jednak mówiąc o istocie filozofii, nie można wyłączać zasięgu, w jakim filozofia oddziałuje. Ludzie analizują fakty już od wieków, tworzą systemy, zgromadzenia, szkoły, a dla każdej kultury nurt i sposoby są inne, odpowiadające jej predyspozycjom. Mimo tego wspólny pogląd na filozofię może zostać osiągnięty dzięki zdystansowaniu się do tego podziału. Ogólny pogląd na istotę filozofii kryje się w punktach wspólnych dla różnych ludzi i kultur: na możliwości refleksji i analizy danych naocznych, chęci wyciągnięcia z osiągniętej wiedzy jak najbardziej całościowych wniosków, wewnętrzna potrzeba rozwoju. 

I nawet jeśli społeczeństwo, zanurzone w błędnym lub zawężonym postrzeganiu filozofii, powie, że nie każdy ma wewnętrzną potrzebę i chęć rozwoju – czyli zastanawiania się nad wszystkim i wysuwania z tego i tak paradoksalnych wniosków – może mieć rację. Czy jednak jest to powód, dla którego pozycja filozofii, jako istotnej części życia wielkich, zorganizowanych na rzecz wspólnej idei kultur, musi być kwestionowana? I dziś, jako indywidualna możliwość rozwoju i nieustannej redefinicji wszelkich pojęć, aby nie stać w miejscu – a to przecież futurystyczne założenie kultury, do tego cywilizacja ma(miała?) dążyć. Najwidoczniej dla niektórych nie musi się to wiązać z rozrostem materialnym. 

            Apelujmy więc do ludzi, aby widzieli, a nie patrzyli. Samo patrzenie jest jedynie powierzchowną czynnością, ale często wystarcza do tego, aby jakąś ideę zamknąć w głowie, w szufladzie z podpisem: fakty. Dopiero kiedy coś zobaczymy z pewnością, możemy przyznać jej pełnię istnienia nie tylko mentalnie, ale i rzeczywiście oraz orzekać o wartości owej rzeczy.

            A sam świat filozofii powinien być bardziej otwarty i bardziej synkretyczny. Podobno dąży do jak największego uogólnienia, do ujęcia świata w jakąś uniwersalną zasadę. Niewiele jednak powstało nurtów scalających filozofie całego świata. Oczywiście pojedyncze głosy, ujmujące większą części istoty filozofii i życia, również istnieją. Mimo tego filozofia wciąż pozostaje podzielona i nieokreślona w sposobie dążności do uogólnienia. Nie musimy się temu dziwić, a nawet należy temu przyklasnąć. Na siłę nikt nic nie osiągnie, scalenie wszystkich doktryn tak wschodnich, jak i zachodnich, nigdy nic nie da. Powstaną tylko hybrydy, jakkolwiek bardzo zgodne z faktyczną esencją świata i życia, ale tylko w świecie paradoksu i absurdu (który nie każdy musi rozumieć i lubić); lecz będą zupełnie niemożliwe do pojęcia i wcielenia w życie – a do tego w oczach wielu powinna dążyć filozofia. By wywód logiczny mógł znaleźć odzwierciedlenie i żywotność w świecie – dzięki szerokiej gamie relacji, w których funkcjonuje człowiek.

            Co do wcielania filozofii w życie – już od starożytności filozof był pewnym rodzajem osobowości. W kulturze wedyjskiej nie istniało żadne rozdzielenie życia wewnętrznego z zewnętrznym. Tutaj trudno dostrzec granicę pomiędzy filozofią, a teologią i metafizyką. Dzisiejsze nurty szeroko pojętej duchowości – rozwoju duchowego, zyskują rozgłos dzięki zatarciu tych granic. 

W pewnym momencie filozofia rzeczywiście przestaje być filozofią. I jest to naturalny fakt, zaobserwowany i prosty do zrozumienia. Filozofia – umiłowanie mądrości. Mądrość osiągana poprzez kontemplację i życie w harmonii, albo intelektualną analizę rzeczywistości, w jakiejś chwili musi zostać odrzucona. Aby teoria mogła wejść w praktykę, trzeba ją roztopić, wchłonąć ją w siebie. Uczynić z jej znaczenia zastosowanie. 
           
Grobowiec Nurka. Paestum, V w. p.n.e.; odpowiednią metaforą ryzyka, jakim jest akt transgresji w filozofii :)