niedziela, 31 lipca 2016

Hotel (lub Urzeczywistnienie)








 

          Napisałam kiedyś - bo nie pamiętam kiedy, pewnie ze 4 lata temu - opowiadanie. Było ono chyba pierwszym pisadłem, w którym inspirowałam się tak wieloma wewnętrznymi przytrafieniami: jak sny, przemyślenia, wizje, odczucia. Namalowałam to słowem i powstała bardzo subtelna historia chyba o miłości, która scala nasze życie na Ziemi. Lecz nie tyle miłości dwojga ludzi do siebie, ale szukanej miłości własnej. Bohaterowie, którymi są kobieta i mężczyzna to, jak mam wrażenie po przeczytaniu tekstu teraz, to dwie wersje jednej wewnętrzności, która poszukuje zrozumienia siebie. On, jako aspekt ego, ona jako dusza czysta, choć wystraszona swoją samotnością i obecnością w ciele. W opowiadaniu pojawia się też Śmierć, jako stała zmian, w które wpada ciało. Lecz śmierć z tej perspektywy posiada znacznie głębszy kontekst dla całości ludzkiego poznania i ludzkiej materialności. Jednak ten wątek rozwijam dopiero teraz - w najnowszej książce, którą piszę właśnie materialność naszej planety w aspekcie kosmicznym i duchowym jest przedstawiana, jako część ważnej drogi rozwoju. Nie będę więc tu kontynuować wątku, bo sama nie znam go w stu procentach. W opowiadaniu, które dziś Wam przedstawiam jest ten temat wyraźnie zaznaczony. Wiele rzeczy, które wtedy napisałam odkryłam przez te cztery lata. Może trzy. Nie pamiętam bowiem czy jak pisałam, to byłam już w związku z moim (obecnie) Narzeczonym. Podejrzewam, że nie, choć coś zaczynało się dziać i miało to wpływ na pewne elementy opowiadania.

                    Mimo tego fala przemyśleń i spostrzeżeń była czysta, a samo jej zapisanie było dla mnie formą terapii, którą w taki sposób kontynuowałam w późniejszych pracach. Zaczęłam bowiem pisać bardziej plastycznie i bardziej nawiązywać do umysłowych fantazmatów i spirytualnych otoczek istnienia. To był mój pierwszy pejzaż. Nawet początek z motywem Pustyni - kto by pomyślał, że ten teren stanie się moją szczerą fascynacją na kolejne lata? Nie wiedziałam - ale wszystko, co napisałam w Hotelu jest zalążkiem zrozumienia, które teraz do mnie dotarło. Wszystko jest zawarte w tych 30stu stronach. Niezwykłe?

          Tak, to jest niezwykłe, dlatego zachęcam do pisania każdego, kto czuje lub czuł kiedyś w tym kierunku spełnienie. Nic tak nie pozwala poznać siebie, jak przegląd tego, co się napisało w odniesieniu do całości życia i własnych struktur umysłowych. Tym bardziej, że często to, co piszemy pochodzi z przeczuć, nad i pod-świadomości, więc nie wiem w trakcie pisania o strukturach, które ujawniamy. Moja książka o Słowach i Pustyni (a która ma już tytuł, lecz jeszcze go nie zdradzę!:)) była bardziej przemyślana i utwierdzona w aktualnych wówczas doświadczeniach. Hotel jest wysnuty poza czas i przestrzeń. W tym tkwi siła tego opowiadania.

           Siła tkwi w tym, co byłam w stanie "przewidzieć" odnośnie pewnych rzeczy, które dopiero teraz w moim życiu się skrystalizowały, abym je zrozumiała.
         A zatem jest to opowiadanie o Powrotach. O ostatecznie odnalezionych ścieżkach siebie. Tam, gdzie stajemy się całością. Ostatnie słowa opowiadania kończyły się: A ciało? Ciało zatopione w niekończącej się otchłani miękkich liści przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
       Lecz po czasie wiem, że przestaje mieć znaczenie, by je odzyskać w pełni, którą wyrażają tajemnicze i enigmatyczne symbole w Opowiadaniu. Że drogi wewnętrzne pozostają często osamotnione, nasze skrawki siebie wędrują, poznają, błąkają się po świecie i myślach, aby wreszcie scalić się w tym niebycie i odzyskać prawidłowy - pełen wizerunek siebie.
        Także poprzez miłość, która jest przyczyną powrotów. Miłość do siebie i innych. To doniosłe, jak wiele potrafi zmienić Miłość. A ona mnie zmieniła, bo ma siłę transformującą. To piękne uczucie, jeśli mamy szansę doświadczać go w czystości. Nie umiałam go na początku właściwie przyjąć. Teraz wiem. Dlatego opowiadanie jest dla mnie znacznie głębsze niż kilka lat temu. Wyraża ostateczny powrót do Domu Duszy. Do ciepłego kąta Pełni księżyca.
           Wątki i obrazy w bardzo etnicznym stylu trochę przemykają przez opowiadanie - i to jest dla mnie niepodważalnym dowodem na to, że moje zrozumienie Powrotów i Miłości zostało dokonane. Wątki etniczne w stylu Mezoameryki są bowiem moją najgłębszą duchową ścieżynką, przez lasy i dżungle, bo tam jest On. Tam jest spełnienie z Naturą. Scalenie z nią i pokochanie siebie w niej i jej w sobie.

         Co jeszcze mogłabym powiedzieć o opowiadaniu Hotel? Muzyka! Muzyka była mi inspiracją. Odczytując sobie dziś o świcie ów tekst odtworzyłam intuicyjnie melodie dopełniające historii (Global Communication) oraz takie, które bardzo towarzyszyły mi przy pisaniu, a była to muzyka Electric Moon, szczególnie utwór Moon Love oraz Hotel Hell.


           To najdłuższe opowiadanie, jakie publikuję :) I bardzo się cieszę, że wreszcie wyłaniam je z ukrycia. Nie jest idealne, bo wiele wątków już później przewijało się w mojej wyobraźni, a więc i na blogu. Jednak to tutaj są pierwociny tego wszystkiego. W miłości! Dedykuję to opowiadanie Ukochanemu Mężczyźnie, bo gdyby nie on, cóż ja czystego mogłabym o Miłości powiedzieć? 

         Jednak nie łudźcie się - nie jest to tekst o różowych serduszkach, tylko o cierpieniu w samotności. Dlatego miłość jest czymś ważnym i czystym, bo prowadzi do niej bolesne samopoznanie. Droga niczym Motyli, przeobrażających się w piękne stworzenia po czasie spędzonym w kokonie i jako gąsienice. Właśnie tak. Motyl byłby najlepszym symbolem dla owego tekstu.
http://orig07.deviantart.net/8cc7/f/2011/361/0/a/the_butterfly_effect_by_artfactotum-d4kffb5.jpg

     Poniżej link do pliku pdf opowiadania. Jego pierwotny tytuł Hotel jest mi bliski. Później pojawił się drugi tytuł Urzeczywistnienie, ale wydawał mi się zbyt pompatyczny i za długi. Moim planem, może na kiedyś - jest przetłumaczenie tego tekstu na język angielski. Nie wiem czemu, ale tak mi się w głowie zrodziło :) Mam wrażenie, że by to nieźle mogło zabrzmieć. Póki co nasz wspaniały ojczysty język ofiaruje bardzo plastyczną podróż przez krainy umysłu, gdzie ciało jest naprawdę mało ważne, ale w jakim kontekście jest mało ważne? O tym się przekonacie, bo prawda leży w każdej cząstce, a nie w całościach monumentalnie tworzonych przez umysł. Zapraszam do lektury i życzę spokojnej niedzieli, może przy tym tekście, a może przy muzyce, którą z całego serca polecam.

Hotel

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

~ zostaw po sobie ślad ~