wtorek, 6 września 2016

Stoner 2016 roku


 

Rok 2016 jest rokiem wyjątkowego rozkwitu stonera. Muzyka stonerowa nie jest tak stara, ale zdążyła już się niektórym znudzić, jako powielająca podobne schematy i opierająca się na ciągle tym samym motywie. Cóż, bycie w jakimś gatunku muzycznym nieodłącznie właśnie z tym się wiąże. Jeśli lubicie eksperymenty - ja je bardzo cenię - to nie słuchajcie żadnych typowo gatunkowych muzycznych odsłon. Ja jednak tak samo bardzo lubię klasykę i szanuję pozostawanie w swoim kanonie. Jeśli jednak w kanonie dokonują się fajne rewolucje - to jest właśnie szczyt moich muzycznych marzeń i oczekiwań - to znaczy, że sam gatunek jest bardzo wyjątkowy i zasługuje na uwagę.


Myślę, że takim gatunkiem jest stoner. Nie bez przyczyny nie dodaję tutaj stoner ROCK, ponieważ stoner to stoner i mieści w sobie całą gamę bycia stonerową muzyką. Kiedy chcemy być bardziej szczegółowi, a dany zespół prezentuje cechy doomowe, rockowe, jazzowe, to droga wolna w dodawaniu do stonera kolejnych gatunkowych wskaźników. Dla mnie te wskaźniki gatunkowe są fajną zabawą, a zarazem słownym potokiem, do którego nie trzeba być przywiązanym.


Szanuję stonera za to, że jest zawsze sobą i nie boi się rewolucji na własnym podwórku. W 2016 roku odkrywam nieustannie szereg świetnych albumów muzycznych, które nie powielają schematu, ale mają swoiste cechy indywidualności. Weźmy choćby Naxatras, zespól z Grecji, którego nowa płyta zawiera trafne eksperymentalne fale w postaci choćby jazzowych momentów, a końcówka albumu to istna petarda doświadczeń dźwiękowych. W dodatku przed stonerem jeszcze długa i bogata droga na takie eksperymentalne fale i z pewnością one będą się pojawiać i ewoluować wewnątrz gatunku.

Kolejną interesującą rzeczą w stonerze jest jego aktualność. Kultura marihuany jest specyficzna i mamy szansę oglądać jej mocne, jak i słabe cechy. Muzyka wyrosła z tego pustynnego zadymienia wciąż się rozwija, od lat 90tych, raczy nas swoją melodyjnością, powolnością i szybkością kiedy trzeba. Mamy szansę obserwować, jak tworzy się bogaty gatunek muzyczny. To bardzo fascynujące doświadczenie, dlatego najchętniej ostatnio odtwarzam albumy powstałe właśnie w 2016 roku.



I z tego miejsca zachęcam wszystkich do podobnych odtworzeń i dzielenia się przemyśleniami dotyczącymi stonera. Dla mnie jest to muzyka "codzienna", dobra w zasadzie na każdą okazję, bo jej gama jest naprawdę rozległa. Jest jak tęcza z niezliczoną ilością kolorów, smaków, o swoistym zapachu... Cóż i wszystko wcale nie musi mieć związku z kulturą marihuany i samą marihuaną. Dobrze wiemy, że niekoniecznie jazz i papierosy w barze są każdemu w smak, a także nie każdy milośnik jazzu jest zapalonym audiofilem (ta muzyka króluje w audiofilskich salonach).

Słuchacze stonera lubią przebierać w jego różnorodności, ale z taką samą fascynacją podejdą do klasyków nurtu, jak i odtworzą z tą samą częstotliwością stary album Black Sabbath i pokiwają się przy doomowych dźwiękach spod ziemi.







2 komentarze:

  1. Haunted jest świetne. Od kiedy usłyszałem Windhand, szukam podobnych oblicz doomu. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm jeśli chodzi o doom to mam ochote polecić jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=-X6IC74ffGw&feature=share Pozdrawiam! :)

      Usuń

~ zostaw po sobie ślad ~