Oblicza filozofii
(a zarazem refleksja o jej wiecznie chwiejnym statusie)
Poznając
świat, nowe zagadnienia czy idee zawsze przyjmujemy wobec nich określoną
postawę. Wynika ona nie tylko z zewnętrznych wpływów, ale też ze specyfiki
ludzi, jako indywiduum. Pewne pojęcia mają zatem określone miejsce w naszym umyśle,
ugruntowaną pozycję – są na przykład traktowane, jako fakty lub niepodważalna,
prywatna opinia na dany temat. Inne zaś idee nieustannie się chwieją, ponieważ
wznawiamy refleksję na ich temat, albo jeszcze jej nie przeprowadziliśmy. Nie
będę tu rozważać tego, które z myśli są bardziej wartościowe – te poznane i
zaakceptowane czy płynne? Przecież te pierwsze często wynikają z przyjętego
umownie porządku. Niewiele osób zastanawia się nad naukowymi teoriami, nad ich
metodologią – od razu przyjmuje je jako fakty. Podobnie jest ze statusem w kulturze
zachodniej wiedzy medycznej, która przecież w porównaniu ze wschodnią filozofią zdrowia jest niepełnosprawna. Lecz także tutaj – wobec pojęć nie do
końca nam znanych, zasłyszanych gdzieś i pominiętych – pojawia się problem braku
zrozumienia. Odsuwamy od siebie inne możliwości, przyjmując paradygmaty
podsuwane przez społeczeństwo. Te płynne, wciąż nieprzemyślane przez nas idee
zawsze będą powodem pustki i niespełnienia. A te ugruntowane lepiej uczynić
elastycznymi, ponieważ także podlegają płynności, która wynika z naszego
rozwoju i doświadczeń.
Zatem –
filozofia. Skąd bierze się jej nieokreślony status, a zarazem głębokie
przeświadczenie o tym, że wiemy o niej wszystko, lub że więcej nie trzeba?
Niezależnie od tego, czy widzimy filozofię, jako ciąg idei, poglądów, możliwych
do ujęcia historycznego, będzie ona niekończącą się refleksją nad życiem i
mądrością, nad możliwością jej poznania lub osiągnięcia. Człowiek w tym życiu,
jego rola, relacje nie tylko ze światem, ale i samym sobą, z duszą, z Bogiem.
Filozofia nie boi się – przynajmniej teoretycznie – żadnego tematu. Pudełko, do
którego wszystko można wrzucić? Niekoniecznie. Filozofia bowiem dla każdego
będzie zgoła czymś innym i właśnie w tym istnieje to wszysko. Jak wielu ludzi, filozofów czy nie, tak wiele twarzy
filozofii. Być może to jest przyczyną trudnego do ujęcia statusu filozofii nie
tyle w jednostkowym życiu, co w przestrzeni społecznej.
Gdybyśmy
dysponowali wspólnym poglądem na istotę tej dyscypliny, status nie byłby
kwestionowany. Jednak istota filozofii, kiedy wchodzi w dyskurs z osobą ją
kontemplującą, zostaje zderzona z istotą owej osoby. Te dwa różne światy
przenikają się i wzajemnie warunkują. Czym jest istota filozofii? Czy każdym z
jej oblicz, które zostają wysunięte z refleksji pojedynczego człowieka?
Pojawia się
pytanie: jak oddzielić te dwa wpływające na siebie obrazy i uczynić z nich coś
obiektywnego?
Sprawić, by filozofia (w swym
pierwotnym znaczeniu umiłowania mądrości i dążności do niej) przeniknęła do
świadomości ludzkiej, jako niepodważalna kwestia rozwoju. Na to, jak połączona
jest filozofia z naszym rozwojem wewnętrznym – mentalnym, duchowym – wpływa
nasze postrzeganie filozofii. Czyli ponownie: jej istota.
Postrzegając
filozofię możemy widzieć ją jako ciąg historycznie i literacko udokumentowanych
zmian w postrzeganiu przez człowieka świata. Ten obraz rozwijających się idei
często przysłaniają osoby, które owe idee głosiły, reprezentowały. Stąd rola i
poglądy jakiegoś konkretnego filozofa stają się sztandarem filozofii jako
takiej. A to bardzo błędne korytarze. Każda refleksja, większa czy mniejsza,
przyczynia się do rozwoju świadomości, powiększaniu ludzkich zasobów wiedzy i
wiedzy o tych zasobach. Jednak czy można z niej uczynić, z jakiejś cegiełki
progresu, definicję filozofii? Skupiać tylko na niej całą myśl i nie widzieć
tego, co stało się dalej? A co gorsza – samemu nie dążyć do własnego otwarcia
się na te rozważania.
Istnieje
zatem fundamentalna cecha filozofii: indywidualizm. Każdy człowiek, jako
zupełnie inny wszechświat, który wchodzi w relacje ze światem, z ideami, z
samym sobą. Własna droga takiego człowieka, jego prywatne dochodzenie do
prawdziwości w stosunku do siebie i świata. Droga mająca harmonizować
zewnętrzne doświadczenia i wewnętrzne przemyślenia. Jesteśmy indywidualistami,
jako osoby oraz jako podmioty sprawujące refleksję w określonym kierunku. Jeśli
zainteresuje cię filozofia nauki, możesz czytać prace na ten temat, a i tak twoje doświadczenia będą uzupełniały wiedzę
książkową o ten element żywotności, niezbędny do połączenia przedmiotu
kontemplacji, badań (intelektualnych) z naszym rozwojem, doświadczeniem i
praktyką. Rozwój rozumiem tu jako ogólne przemiany zachodzące w człowieku i
wokół niego podczas całego życia.
Indywidualizm,
jaki dostrzegam w filozofii nie przyczynia się bynajmniej do szacunku wobec tej
dyscypliny w głosie społeczeństwa, zbiorowości. Wymaga się od niej czegoś,
czego nie jest się w stanie nadać filozofii samemu: ogólności, opisu świata,
ukazania go jako gotowego do spożycia. Mamy tu paradoksalny schemat
funkcjonowania umysłu ludzkiego.
Ten schemat
polega na zawężonym widzeniu filozofii samej w sobie. Ponieważ, mimo posiadania
pobieżnej wiedzy na temat filozofów i historii filozofii oraz idei, nie widzimy
jej ogólnego charakteru, jej zakorzenienia w ogólnoświatowej refleksji na temat
życia. Filozofię ponadto zbyt często wiążemy z konkretnymi nurtami społeczeństw
zachodnich. Nie dziw zatem, że filozofia kuleje dziś w postrzeganiu jej przez
wielu ludzi, także filozofów.
Cywilizacja
zachodnio-europejska bardzo silnie rozwinęła się w XVIII wieku i wejście wtedy
na arenę nauki, jako empirycznego, eksperymentalnego badania świata, raz na
zawsze określiło kierunek patrzenia społeczeństw europejskich. W tych ramach
rodziło się też postrzeganie filozofii, mocno związanej z rozwojem nauki, jako
konkretnego nurtu w kulturze i rozwoju Europy Zachodniej i Środkowej. Filozofia
połączona z nauką ma więc ogromne znaczenie w naszym postrzeganiu
rzeczywistości i w wyjaśnianiu mechanizmów tego postrzegania. Dokonuje tego
dzięki dystansowi, jaki narzuca człowiekowi kontemplującemu.
Filozofia
uczy zachować dystans, z perspektywy obserwatora opisywać świat i zjawiska.
Uczy objąć umysłem o wiele szersze tereny niż schematyczne postrzeganie,
koncepty wpojone nam w procesie ucywilizowania.
To mocna strona filozofii, a
zarazem kolejna jej cecha: dystans. Gdy z dystansu nauczymy się oglądać świat i
siebie, dostrzeżemy rolę indywidualności w tym wszystkim. I wtedy okaże się,
jak wąsko nasze społeczeństwo postrzega filozofowanie.
Dystans
jest bowiem osiągany nie tylko, gdy snujemy nad czymś refleksję, gdy badamy
zjawiska i ludzi. Dystansujemy się do samej filozofii, czyli jesteśmy w stanie
widzieć indywidualny sposób prowadzenia tych analiz. Możemy je tutaj zmieniać i
dostosowywać, aby były bardziej wydajne, bardziej zgodne z naszym życiem. Aż
wreszcie uzyskujemy dystans do siebie, jako osoby prowadzącej te analizy.
Zaczyna się filozofia prawdziwa, czyli obejmująca istotę filozofii w jej
esencji.
Okazuje się
wtedy, że nie tylko w Europie mamy filozofię. System zachodni to jeden z trzech
wielkich systemów, tradycji istniejących na świecie – obok chińskiego i
indyjskiego. Te trzy nurty mogą być postrzegane jako filozofia (w sensie pojęciowym
i historycznym), ale nie każdy z osobna, bo będzie wtedy tylko uszczupleniem
samej filozofii. Można to uszczuplenie rozpatrywać i często jest to o wiele
bardziej fascynujące niż całość – badania kulturowe, językowe i literackie
oparte na jednostkowości i indywidualności to cała treść żywotnej filozofii.
Jednak mówiąc o istocie
filozofii, nie można wyłączać zasięgu, w jakim filozofia oddziałuje. Ludzie
analizują fakty już od wieków, tworzą systemy, zgromadzenia, szkoły, a dla
każdej kultury nurt i sposoby są inne, odpowiadające jej predyspozycjom. Mimo tego
wspólny pogląd na filozofię może zostać osiągnięty dzięki zdystansowaniu się do
tego podziału. Ogólny pogląd na istotę filozofii kryje się w punktach wspólnych
dla różnych ludzi i kultur: na możliwości refleksji i analizy danych naocznych,
chęci wyciągnięcia z osiągniętej wiedzy jak najbardziej całościowych wniosków,
wewnętrzna potrzeba rozwoju.
I nawet jeśli społeczeństwo,
zanurzone w błędnym lub zawężonym postrzeganiu filozofii, powie, że nie każdy
ma wewnętrzną potrzebę i chęć rozwoju – czyli zastanawiania się nad wszystkim i
wysuwania z tego i tak paradoksalnych wniosków – może mieć rację. Czy jednak
jest to powód, dla którego pozycja filozofii, jako istotnej części życia
wielkich, zorganizowanych na rzecz wspólnej idei kultur, musi być
kwestionowana? I dziś, jako indywidualna możliwość rozwoju i nieustannej
redefinicji wszelkich pojęć, aby nie stać w miejscu – a to przecież futurystyczne
założenie kultury, do tego cywilizacja ma(miała?) dążyć. Najwidoczniej dla
niektórych nie musi się to wiązać z rozrostem materialnym.
Apelujmy
więc do ludzi, aby widzieli, a nie patrzyli. Samo patrzenie jest jedynie
powierzchowną czynnością, ale często wystarcza do tego, aby jakąś ideę zamknąć w
głowie, w szufladzie z podpisem: fakty. Dopiero kiedy coś zobaczymy z
pewnością, możemy przyznać jej pełnię istnienia nie tylko mentalnie, ale i
rzeczywiście oraz orzekać o wartości owej rzeczy.
A sam świat
filozofii powinien być bardziej otwarty i bardziej synkretyczny. Podobno dąży
do jak największego uogólnienia, do ujęcia świata w jakąś uniwersalną zasadę. Niewiele
jednak powstało nurtów scalających filozofie całego świata. Oczywiście
pojedyncze głosy, ujmujące większą części istoty filozofii i życia, również
istnieją. Mimo tego filozofia wciąż pozostaje podzielona i nieokreślona w
sposobie dążności do uogólnienia. Nie musimy się temu dziwić, a nawet należy
temu przyklasnąć. Na siłę nikt nic nie osiągnie, scalenie wszystkich doktryn
tak wschodnich, jak i zachodnich, nigdy nic nie da. Powstaną tylko hybrydy,
jakkolwiek bardzo zgodne z faktyczną esencją świata i życia, ale tylko w
świecie paradoksu i absurdu (który nie każdy musi rozumieć i lubić); lecz będą zupełnie
niemożliwe do pojęcia i wcielenia w życie – a do tego w oczach wielu powinna dążyć
filozofia. By wywód logiczny mógł znaleźć odzwierciedlenie i żywotność w
świecie – dzięki szerokiej gamie relacji, w których funkcjonuje człowiek.
Co do
wcielania filozofii w życie – już od starożytności filozof był pewnym rodzajem
osobowości. W kulturze wedyjskiej nie istniało żadne rozdzielenie życia wewnętrznego
z zewnętrznym. Tutaj trudno dostrzec granicę pomiędzy filozofią, a teologią i
metafizyką. Dzisiejsze nurty szeroko pojętej duchowości – rozwoju duchowego,
zyskują rozgłos dzięki zatarciu tych granic.
W pewnym momencie filozofia
rzeczywiście przestaje być filozofią. I jest to naturalny fakt, zaobserwowany i
prosty do zrozumienia. Filozofia – umiłowanie mądrości. Mądrość osiągana
poprzez kontemplację i życie w harmonii, albo intelektualną analizę
rzeczywistości, w jakiejś chwili musi zostać odrzucona. Aby teoria mogła wejść
w praktykę, trzeba ją roztopić, wchłonąć ją w siebie. Uczynić z jej znaczenia
zastosowanie.
Grobowiec Nurka. Paestum, V w. p.n.e.; odpowiednią metaforą ryzyka, jakim jest akt transgresji w filozofii :)