Cztery garście poezji z czasu milczenia
Błahe powody
porody wielości
doniosłych stwierdzeń
o duszy.
A ona nawet się nie poruszy,
nie czuje pustynnej suszy,
ani wilgoci tropików.
Jej zwykły las się śni,
a może i góry, jeziora
- ach nie,
to są marzenia,
by tam jej schronienie
do życia powołać.
Pierwsza Garść
Ginę
świata osnuta niemową
w popiołach z piór,
palonych w brzasku słońca.
=><=
Słodkie płótno świadomości
rozerwane jednym ruchem,
posypało się
jak liście z drzew jesienią.
I spomiędzy nic przestrzeni
rozkołysana wolnością wyjrzała,
by zaśpiewać historie
nieobarczone
rzeczywistością
=><=
Spod myśli wyślizgnął się wąż
i gadów lśniące skorupy błysnęły,
ostrząc umysł na subtelności
kwiatów i roślin.
Chciałoby się, by już zakwitły
na gadzich grzbietach
fantazyjne sukulenty.
Druga Garść
Podróże na murze -
farbą malunki, i trunki
wypite, ukryte pod strzechą
dymiącą kadzidłem,
kolorem...
=><=
W restauracji w operze
wisiało mięso w gablocie,
zgrabnie
dyndając na hakach.
A wielkie szyby odbiły
niebo i przechodniów.
Za oknem jedli ludzie,
i dzwonili sztućcami,
mlaskając, łykając,
sięgając dokładki
Mięso wisiało
za szybą na hakach
kołysząc się w rytmie
twych kroków,
w muzyce milczenia
błyszczało czerwienią
i lśniło za życia
zebranym tłuszczem
=><=
Gimnastyka rozkaźnika
Ja i świat
na arenie myśli
topią się w kształtnym mózgu
Formy jak ubranka
dla rozmaitych treści,
jak twoje oczy
patrzące na coś
osobliwego
No ubierz się
Trzecia Garść (Hinduska)
"A teraz twoja kolej"
we śnie powiedziała
więc kradnę te słowa,
by pisać o śmierci.
To kiedy? Jak sny
wyrwane są z czasu,
pływają po smutnej
rzece sumienia.
Może to już się stało,
tam, już stoję
u jej brzegu,
i mylę mosty w wyobraźni,
albo byłam tam
i każdy robak był człowiekiem,
bo miał karę,
za życie.
Jak uwierzę Śiwie
to zatańczę z nim
na zgliszczach świata,
już to robię przecież
w jednym momencie,
co zniszczył - tworzy.
A teraz twoj kolej,
przecież w tej przestrzeni
poezja się rodzi
=><=
Gwar deszczu zajrzał przez słońca promienie,
zatopił się w ciszy poranka.
Na niebie dziwaczne kolory wykwitły
i duszność zapadła nad budzącym się
w pastelach miastem.
Niewiara w chodnikach wykuła znamiona,
(sprzed wieków kultur zmieszanie)
i nadal tak różne stopy bose
dreptają po spękanej ziemi,
a w tych melodiach szukam
zapomnianej, dawnej nocy
tonu
niskiego, lecz nieziemskiego
=><=
Zważyłam słów cienie
było ich więcej
i były cięższe
niż same słowa
Zlepiały oczy, nozdrza
czerniały w uszach,
musiałam łowić je,
latające bez końca
w przestrzeni.
Odbijały się od mów,
dialogów, myśli, obietnic,
Zebrane uciszyły świat
na moment
zanikł w milczącym kosmosie,
dryfując wśród spokojnych
galaktyk
gdzie mieszały się sitary
z ptasim śpiewem
Czwarta Garść (Pocztówki)
Pocztówka ze snu
Biegną skoczne,
z wdziękiem w nów
senne me obrazy
Nakładają się na światy
i wszywają
w myśli zwady
=><=
Pocztówka z jawy
Zapłakana
lub obmyta deszczem,
kołysze się nad ziemią
twarz.
Szuka w słońcach
nowych nazw
i dotykiem
brodzi w źdźbłach
(pożółkłej trawy)
=><=
Pocztówka z Planety Eram
Krystaliczne formy światła
przenikają swoje cienie
nie ma świtów,
mrok w nich jeden -
nutą myśli z innych planet.
Nie czuwają,
tylko w ciszy
kreślą dzieje wyobraźni
(dla artystów
przeciążonych materią),
wciąż do przodu,
osądzane przez czujne
oczy galaktyk
G. Chiriko |