~~*~~
Buddyzm
- narodziny, hinajana (mały wóz) i najstarsze nauki
Doktryna
buddyjska, w przeciwieństwie do Wed i nauk Mahabharaty
– najstarszego, indyjskiego eposu heroicznego, zawiera ściśle filozoficzne
uzasadnienie nauki o wyzwoleniu. Mimo zasadniczej niechęci wobec filozoficznych
rozważań, buddyści stworzyli jeden z najważniejszych systemów przed Chrystusem
w dolinie Gangesu. Ze względu na swą odrębność od tradycji wedyjskiej, buddyzm
i jego sekty są heterodoksyjnymi naukami indyjskimi. Ale błędem byłoby
traktowanie ich, jako przeciwieństwa ortodoksji. Hindusi, jako naród
szczególnie zdolny do syntez i posiadający wrodzoną niechęć do gwałtownych
podziałów rzeczy i nauk, z reguły nie widzieli odłamów swojej filozofii i
religii, jako herezji.
Według
świetnego badacza Ericha Frauwallnera, buddyzm zajmuje miejsce pośrednie między
Upaniszadami a doktrynami eposu. Ewidentnymi źródłami i fundamentami nauk Buddy
są Upaniszady i ich wizja Duszy Świata oraz roli atmana (legenda Jadżniawalkji). Należy również dodać, że buddyzm
nigdy nie miał aspiracji do stania się filozofią. Skupia się tylko i wyłącznie
na praktycznej drodze do osiągnięcia wyzwolenia z kręgu narodzin i śmierci.
Ponadto cała doktryna, którą głosił Budda nie od razu (i nigdy) nie była
całością. Rozwój nauczyciela Gautamy od jego przebudzenia pod drzewem pipal, aż
do śmierci, był równoczesny z rozwojem myśli filozoficznej. Innymi słowy,
rozwój duchowy Buddy stworzył ów system. Także przekształcenia i odłamy
buddyzmu, powstałe po jego śmierci, mają charakter ewolucyjny dla samej nauki,
co postaram się zobrazować. Chcę przez to powiedzieć, że nie powinno się
patrzeć na buddyzm jako część, kawałek, a raczej ujmować go historycznie, jako
pewną drogę, która również dzisiaj się rozwija (jako system) oraz drogę, która
jest tylko powiększonym obrazem indywidualnej drogi duchowej każdego człowieka.
Buddyzm sięga w pewnym momencie bardzo głęboko tej drogi. Opisuje procesy i
światy bardzo abstrakcyjne i dlatego w swojej ostatecznej formie, można
powiedzieć, że jest – przez etyczność i praktyczność - zarówno drogą dla
każdego, jak i tylko dla wtajemniczonych…
Proces rozwoju
buddyzmu jest […] podobny do ewolucji wielkiej religii Zachodu,
chrześcijaństwa. Podobnie jak w buddyzmie, również w okresie pierwotnego
chrześcijaństwa wyłożona w dobitnym tonie Ewangelia nie zawiera żadnej
obszernej, sztywnej i dogmatycznej formuły. […] Wyłożona z płomiennym
uniesieniem Dobra Nowina początkowo wywarła wpływ na najszersze kręgi. Kiedy
potem rozpoczął się okres sporów ideologicznych, chrześcijaństwo, nieskrępowane
skostniałymi formułami, mogło na swoim gruncie podjąć walkę z antycznym światem
myśli.[1]
Buddyzm
(i podobne doktryny ortodoksyjne) powstał w ośrodkach kultury miejskiej. Elitą
tamtego społeczeństwa religijnego byli wędrowni asceci, uznawani za heretyków w
bardziej ortodoksyjnych kręgach. Głosili zasadę niedziałania, umartwiania ciała, surową ascezę, a także często
ateizm (choć myślę, że badacz zachodni nie może być tego nigdy pewny i w ogóle
takie słownictwo w odniesieniu do Indii może być nietrafione). Wierzono w istnienie
bezosobowej zasady kosmicznej, utożsamionej z przeznaczeniem.
W
Indiach buddyzm nazywany był sasana (praktyka,
porządek) lub dharma (to wieloznaczne pojęcie oznacza ostateczną rzeczywistość i jej prawa, zjawiska; to drugorzędna przestrzeń, ośrodek ruchu).
Jego odkrywca to Budda, historyczna postać pochodząca z rodu Siakjów – Gautama
Siddhartha. Historia oświecenia Buddy jest popularna i nie będę jej tu
przytaczać, wspomnę tylko, że zauważyłam w niej wiele zbieżności z historią
Jezusa, co potwierdza powyższe porównanie buddyzmu do chrześcijaństwa. Budda na
przykład, niczym Jezus na pustyni, siedział przez 49 dni pod drzewem, gdzie
kusił go Mara – duch zmysłowej rozkoszy.
Na
drodze skrajnych doświadczeń (dostatku i głodu, bogactwa i wiedzy, wyciszenia i
zabawy) doszedł do ostatecznej prawdy życiowej, znanej na przykład z doktryny
stoików – złoty środek we wszelkim postępowaniu jest odpowiednią postawą,
zapewniającą spokój i harmonię życia, a także pozwalającą na osiągnięcie
wyzwolenia.
Po
wygłoszeniu pierwszego kazania w Banaras, Budda założył zespół mnichów ubranych
w żółte, zakonne szaty oraz wspólnotę mniszek. W czasie wędrownego nauczania
Budda, tutaj w przeciwieństwie do Jezusa, nie dokonywał wielu cudów:
Kiedy pewna
kobieta, zrozpaczona po śmierci swego syna, dowiedziała się, że Budda jest w
pobliżu, przyniosła do niego zwłoki dziecka, mając nadzieję, iż mistrz
przywróci mu życie. On jednak powiedział jej, by najpierw poszła do pobliskiego
miasta i przyniosła garść ziarna gorczycznego z takiego domu, gdzie dotychczas
nikt nie umarł. Chodziła od domu do domu, ale oczywiście nie mogła znaleźć
takiej rodziny, aż wreszcie zrozumiała nieuchronność śmierci i smutku i została
mniszką.
Ten
bardzo ciekawy kontrast – Jezus dokonujący cudów, udowadniający swoją moc i
Budda wystrzegający się działań, aby wzbudzić poczucie akceptacji losu –
polecam do kontemplacji i przemyślenia. Różnice Zachód – Wschód? Odmienne
postawy nauczania odpowiednie do owych miejsc?
Nauki
Buddy przekazywane były ustnie, dopiero po jego śmierci istotne stało się ich
spisanie, jednak ze względu na wielość odłamów i sekt buddyjskich, każda miała
swoją wersję najważniejszych tekstów.
Za
kanon uznaje się Tripitakę (Trójkosz;
teksty spisywano na liściach palmowych i przechowywano
je w koszach):
Po śmierci
Buddy zaistniało osiemnaście szkół buddyjskich, różniły się pomiędzy sobą
bardzo małymi szczegółami w doktrynach. Najstarszą doktrynę zachowała szkoła Theravadów i jest ona jedyną do dziś istniejącą.
Przechowuje nauki pochodzące bezpośrednio od Buddy. Według Theravadów
oświecenie można osiągnąć w jednym żywocie, kierując się nauką Buddy o Czterech Szlachetnych Prawdach i pracując nad swoją postawą arhanta.
Pozostałe szkoły dzieliły się na
analityczne, bardziej przyrodnicze oraz głoszące panrealizm w stylu
sarvastivadinów (zawsze istnieje).
Doktryny wywodzące się od sarvastivadinów (mulasarvastivada, sutrantika, wajbaszika –różniły się w dyscyplinie klasztornej) to szkoły hinajany,
czyli tzw. małego wozu.
Określenie hinajana dla kilku wczesnych szkół
buddyzmu oznacza, że skupiają się one na świadomości jednostkowej oraz
wyzwoleniu dostępnym tylko dla mniejszości. Wiąże się z tym pojęcie arhanta,
istoty oświeconej, wyzwolonej z labiryntów świadomości, dla której owe
oświecenie jest celem ścieżki. Określenie hinajana
pochodzi z pism oponentów ostatniej ze wczesnych szkół – Mahasamghiki
(„większość”), będącej postawą mahajany (wielkiego wozu).
Podstawowe, pierwotne założenia buddyzmu:
* Buddyzm to bezpośrednie
przeżycie, droga jogi, praktyka. Wymaga religijnej ufności, ponieważ
niezależnie od przeszkód, niewiedzy i wątpliwości trzeba wierzyć, że praktyki
przyniosą duszy wyzwolenie.
* Cały wszechświat jest cykliczny, istnieje transmigracja,
sansara. Co ciekawe w buddyzmie wschodnim (chińskim i japońskim; chan i zen)
interpretuje się to metaforycznie, jako stany emocjonalne i psychiczne (czyli
ponownie: makrokosmos w mikrokosmosie i ich wieczny taniec).
* Karma – jest
niesiona przez strumień świadomości
(brak osobowego JA po śmierci!). W tradycji tantrycznej przenosi się karmę
w sferę symboliczną i mikrokosmiczną zjawisk – np. śmierć symboliczna, procesy
inicjacyjne.
* Szóstym zmysłem człowieka jest MYŚL.
* Życie to dukkha (smutek, cierpienie, niezadowolenie, przykrość).
* Cel à wyzwolenie, czyli wyrzeczenie się pragnienia i
osiągnięcie poznania wyzwalającego (to wiedza o zaniku skaz).
* Wyzwolenie określane jest jako zgaśnięcie, nirvana (a nie unicestwienie). Stan wyzwolonego jest
nieuchwytny.
·
Sposobami osiągnięcia wyzwolenia są: życie klasztorne,
przestrzeganie nakazów i zakazów, ochrona zmysłów przed przywiązaniem,
ćwiczenia pamiętliwości (ćwiczenia
oddechowe), i świadomości
(skupienie, uzyskanie poznania).
·
Czterostopniowa medytacja: samatha (pozostawanie w spokoju) i vipassana (wgląd w rzeczy takimi, jakie są).
* Nieorzekanie.
Budda unikał wszelkich spekulacji filozoficznych oraz dotyczących duszy. To
bowiem odwraca uwagę człowieka od celu – wyzwolenia i przywiązuje duszę do
koncepcji i idei. Wymagał od uczniów ufności, ponieważ tylko na drodze własnej
praktyki mogli mieć wreszcie wgląd w te prawdy, o które pytali, a o których
Budda nie chciał mówić. Ta głęboka i
szlachetna wiedza jest zatem możliwa do zrozumienia i odkrycia tylko dzięki
swojemu rozwojowi.
Owa nauka, o Watso,
jest głeboka, niełatwo jest w nią wniknąć i zrozumieć, jest dostojna,
szlachetna, niedostępna dla myśli, subtelna, zrozumiała tylko dla mędrców;
niełatwa do zrozumienia dla ciebie, który żywi inne poglądy, czym innym się
zadowala, do czego innego jest przywiązany, w czym innym znajduje upodobanie i
kroczy innymi ścieżkami.[…].[2]
Wszelkie koncepcje na temat duszy i świata Budda kwituje w
taki sposób: ścieżka poglądów, gąszcz
poglądów, dżungla poglądów, teatr poglądów, konwulsje poglądów i więzy
poglądów, pełne cierpienia, pełne szkodliwości, pełne rozpaczy, pełne męki.
* Poznanie odbywa się poprzez zrozumienie praw rządzących
światem, czyli przyczyny i skutku,
dzięki wnikliwej, choć zdystansowanej obserwacji. Prawdy te Budda objawił w Czterech Szlachetnych Prawdach, których
rozwinięciem i pełnią jest późniejsza
Szlachetna Ośmioraka Ścieżka.
Cztery Szlachetne
Prawdy przytoczone przez ks. A. Zwolińskiego w książce Wielkie religie Wschodu:
- istnieje powszechne, ludzkie doświadczenie cierpienia i bólu (dukkha), będące następstwem karmy;
- świadomość źródeł cierpienia, do których należą pragnienia niewłaściwych rzeczy lub przejawiające się w niewłaściwy sposób pragnienie właściwych rzeczy – głównym ludzkim problemem jest błędne wartościowanie;
- przekonanie, że cierpienie może ustać po zniszczeniu pragnień;
- przyjęcie drogi do zbawienia (ośmiostopniowa ścieżka).
Innymi słowy należy uświadomić
sobie, że cierpimy, że co dzień doświadczamy uczucia żalu, rozgoryczenia,
jesteśmy zdenerwowani i rozczarowani – nawet i szczególnie w małym stopniu,
przy delikatnych, subtelnych sprawach. Często ludzie uważają swoje uczucia
niezadowolenia i zdenerwowania za normalne, że to normalne być rozgoryczonym,
bo np. nasze plany się nie spełniły. Jeśli jednak przyjrzymy się swoim
uczuciom, nagle uświadomimy sobie, że to po prostu nasze podejście jest
nieodpowiednie. I wystarczy zmienić nastawienie, a cierpienie nie będzie tak
częste. Następnie dostrzegamy, że to właśnie jakiekolwiek pragnienie przynosi
cierpienie i doskwiera nam brak czystości w życiu, brak bezinteresowności;
wszystko polega na nieustannym przywiązywaniu się do rzeczy, uczuć, marzeń,
myśli.
Do uwolnienia doprowadzić może
posiadanie wartości, którymi zaczniemy kierować się w życiu – na każdej jego
płaszczyźnie. Owe wartości wyrażone zostały w Szlachetnej Ośmiorakiej Ścieżce: słuszny pogląd, słuszne myślenie,
słuszne słowo, słuszny czyn, słuszne zarobkowanie, słuszne dążenie, słuszne
skupienie, słuszna medytacja. Ta ścieżka to po prostu wybór złotego środka,
droga środkowa.
A teraz zastanówmy się jakie są w ogóle przyczyny uwięzienia duszy w kręgu narodzin i śmierci.
Wiadomo już, że to pragnienia, powodujące cierpienie.
Powstają one poprzez kontakt zmysłów z przedmiotami i wywołane przez to
uczucia, a te najbardziej wiążą świat zewnętrzny z naszą duszą. Zauważmy, że
buddyzm uznaje myśl za szósty zmysł, a to oznacza, że wszystko, do czego się
przywiązujemy myślami, intelektem, również powoduje pragnienia i niezliczone
rodzaje cierpień i rozczarowań.
Albowiem to, co określa się mianem myśli lub
umysłu lub też świadomości, powstaje i zanika ciągle na przemian dniem i nocą.
Podobnie jak małpa, która wałęsa się po jakimś lesie, po jakimś gaju, chwytając
jedną gałąź, puszczając drugą, to znów chwytając inną, tak samo ciągle na
przemian w dzień i w nocy powstaje i zanika to, co określa się mianem myśli lub
umysłu lub też świadomości.[3]
Dodatkowo
jednak powstawanie pragnień sprawia, że dusza błędnie mniema o sobie. Nie
potrafi rozpoznać czym faktycznie jest. Wyzwolenie
nie następuje w wyniku tego, że uświadamia się sobie istnienie prawdziwego
„ja”, lecz wskutek tego, że wszystko to, co błędnie uważało się za „ja”, uznaje
się za „nie-ja i w ten sposób uwalnia się „ja” od pragnienia.[4]
Buddyzm wymienia pięć
agregatów, które tworzą krąg wyobrażeń
– to poprzez nie „ja” przywiązuje się do rzeczy. Określa się to mianem chwytania. Owe agregaty to: forma (ciało),
uczucie, postrzeżenia, dyspozycje (stan umysłu) oraz świadomość.
Świadomość jest centralnym narządem psychicznym i jednym z sześciu
elementów (ziemia, woda, ogień, wiatr, eter, świadomość), a zarazem jest jakby
ponad nimi. Jest nosicielem koła wcieleń, jej powstanie powodują akty
wolicjonalne i wejście do łona matki.
Za Frauwallnerem nasuwa się teraz
pytanie: w jaki sposób poznanie mogło przynieść wyzwolenie, skoro niewiedza nie
była przyczyną przywiązania? Dla wyjaśnienia wyprowadzono dwunastoczłonowy łańcuch przyczynowości, czyli powstawania zależności
pomiędzy rzeczami:
Niewiedza
(złudzenia indywidualności) --> dyspozycje (wyobrażenia, forma) --> świadomość à
imię i forma (zespół psychiczno-materialny) --> sześć zmysłów --> kontakt -->
uczucie --> pożądanie, żądza -->
chwytanie, przywiązanie --> bytowanie, stawanie się --> narodziny --> śmierć, starość, dukkha.
Niewiedza, która prowadzi do
mylnego przypisywania swojemu JA tych wszystkich cech i właściwości, sprawia,
że człowiek zostaje uwikłany w krąg narodzin i śmierci. Poznanie i odpowiednie
praktyki pozwalające na utrzymanie doskonale czystego stanu umysłu,
pozbawionego przywiązania, doprowadzają zaś do rozpłynięcia w brahmanie (scalenia
Ja). Tutaj pojawia się pojęcie pustki.
Oznacza ona brak własnej natury zjawisk, brak istnienia przejawień tych zjawisk wobec
mnie. Bo gdy nie mamy pragnień i oczekiwań, obaw i projekcji względem danej
rzeczy, zjawiska, tak też żadna rzecz i zjawisko nie mogą na nas wpłynąć. Nie mają one wtedy niczego poza tym, czym
są, jako odrębne byty.
Pustka to zarazem forma i
zlepek pięciu agregatów, z których powstaje nie-ja. Jak wytłumaczyć ten
paradoks?
Otóż jeśli rzeczy, zjawiska,
wszelkie zewnętrzne i wewnętrzne przejawienia nie posiadają żadnych odniesień w
stosunku do mnie, tak też są jedynie formą, tworzącą przestrzeń. Wyobrazić to
sobie można na przykładzie bluszczu, który nie wczepia się w drzewo, bo nie
posiada włosków, które by mu to umożliwiały. Nie ma łącznika – nie ma relacji
pomiędzy drzewem, a bluszczem. Są tylko formy. I przestrzeń pomiędzy nimi. Dopiero w tej przestrzeni dzieją się ważne rzeczy - od przyczyny i skutku, przez wysyłane własne myśli i słowa, aż po odwieczne prawa rządzące światem.
~~*~~
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
~ zostaw po sobie ślad ~